lubię te nasze nie-spojrzenia kiedy ty nie patrzysz ani ja nie patrzę ale jednak obydwoje widzimy doskonale co robi to drugie
lubię te nasze nie-spotkania kiedy ja tylko przez przypadek wpadam na ciebie a ty całkowicie niechcący trafiasz na mnie
lubię te nasze nie-rozmowy i słowa które nie mają żadnego znaczenia wypowiedziane wysłuchane zapomniane nie-wyznania
lubię te nasze nie-pocałunki ot całkowicie zwyczajne zetknięcia warg nie mające przecież nic wspólnego (o broń Boże!) z uczuciem i jest tylko paraliżujące ciało czucie ust na ustach
lubię te nasze nie-bycie razem kiedy w niebycie z naszych dwóch „być” nagle stajemy się przez te chwile jednym bytem
i tylko czasami gdy się zapomnę rozkojarzę zadumam zamyślę zastanawiam się jakby to było spojrzeć na siebie spotkać się porozmawiać pocałować przez chwilę być razem zapałać do siebie miłością
ale tak SZALENIE OKRUTNIE BOLEŚNIE lubię tę naszą nie-miłość