Lubię zachody gdy drzewa się palą, Słowa warte tyle, co Ci, którzy je wypowiadają. Lubię wieczory z kubkiem herbaty, Myśleć na milion sposobów – nic poza tym. Lubię spojrzenia choć tylko te szczere, Gdy ludzie wokół szanują milczenie. Lubię krawędzie te ostre i nagłe, Ślepe uliczki, budowle martwe. Lubię czuć życie w każdej komórce, Wiedzieć, że na noc do domu nie wrócę… Lubię gdy w zegarku czas cofa się nieziemsko, rozluźniający dym w płucach i ich lekkość. Lubię swój charakter i jego wady, Ludzi, którzy nie byli i nie są doskonali. Lubię zatracić się kompletnie w muzyce, Nie opisze uczucia, bo go nie skrócę… Lubię gdy kruki przelatują mi nad głową, Błyszczące pióra, szeleszczącą mową. Lubię pamiętać tylko o dobrych chwilach, Grać czysto i nikogo nie obwiniać. Lubię mieć poczucie świadomości, w snach budując scenariusze tożsamości. Lubię gdy to co robię jest sensowne, Tym bardziej jeśli bezinteresownie. Lubię swą namiętność i brak opamiętania, dla osoby wartej zakochania.
Wiecie co jeszcze w głowie się nie mieści? Lubię wiedzieć, że przybędzie tych treści… Bo zdecydowanie„Będę żyć aż do śmierci”!
Dziękuję P.M za inspirację oraz pokazanie mi wspaniałego miejsca na ziemii…