Lubię wieczorem delektować się szlugiem na balkonie, a podobno cokolwiek człowiek robi, powinien robić to świadomie, dlatego staram się zaciągać papierosem w pełni świadomie i podobnie wypuszczam dym. I jest mi bardzo smutno, gdy tak świadomie pragnę sobie zapalić, a w trakcie szlugowania odpływam gdzieś myślami i już przy samym filtrze ogarniam, że wcale nie czułem, że palę. Co prawda, mógłbym odpalić kolejnego, ale to już nie to samo.
Zwłaszcza po nocnej pracy, gdy nad ranem śpiew ptaków przebija na tle mętnego nieba nad dachami bloków. Jest w miarę chłodno i lekki wiaterek porusza liśćmi drzew rosnących, dość skromnie, na tutejszym parkingu. Takie szlugi to zawsze szczęśliwe chwile. Trochę jakbym odpalał słońce od peta.
Tego nie powinny czytać dzieci, bo jeszcze im się spodoba :)
a, dziękuję : )
Tego nie powinny czytać dzieci, bo jeszcze im się spodoba :)
a, dziękuję : )