Lubię czasem kłaść się na parkowej ławce i pisać, rysować, gdy ze słowa powstaje obraz równie zagmatwany jak ja. Tak bardzo sam. Miało być inaczej. Miało być inaczej. Miało być. Miało... A tymczasem leżę ze sobą razem. W parku. Ósma na zegarku. Wieczór. Wracają kibole po meczu. Kolejny raz odrzucam jakże mi potrzebne uczucia. Zabić. Wszystko to zabić. Złota zasada wpojona od wczoraj. Nie ranić. Serce przyćmić. Nie ranić. Serce zabić. Zabić. I się karmić myślą, że jest dobrze. Nie jest. Nie było. Nie będzie. Nie będzie. Nie będzie. Nie. Skąd wiem? Nie wiem. Nie będzie.
Wiersz bardzo ciekawie zbudowany. Forma przyciąga wzrok, a na temat treści to się nie wypowiem:D W każdym razie bardzo realistyczny, współczesny obrazek po trochu świata i po trochu duszy. :)