żyjesz nieruchomo krążysz myślami biegnąc nieświadomie wdychając ulotność cię osacza unosi twoje stopy w bezsprzecznym locie donikąd
wolisz być daleko wśród ludzi ci nieznanych chcesz spojrzeć w czystą ludzką głębię, widzieć wszystko w tłumie rozpłynąć w trzystu innych rozdzielić twarzach drogą przejść w tłumie drgań
samotność krzyczy do ciebie uśmiecha się w milionie cudzych ust złap ją przytul do serca niech zostanie z tobą do końca po co ci widok nadziei niepotrzebny ci ten błysk przecież oczy dla ciebie to tylko puste szklane kule