Księżyc, pamiętasz jak na siebie wpadliśmy po ciemku, po omacku pukiel Twoich włosów o moje ramię?
Jak konar w okno w środku nocy trochę strasznie.
A potem Księżyc, pamiętasz jak razem nie spaliśmy jak oglądaliśmy nawzajem swoje sny?
A potem Księżyc, pamiętasz pożary mostków gaszone w popłochu naparstkami z ust?
Pamiętam wyraźnie jak w ciszy od słowa do słowa przeszedłem przez piekło i przez niebo w wyobraźni.
Zapomnieć Ciebie?! Ja jestem Syzyf a Ty jesteś Księżyc z kamienia.
Przestać kochać Ciebie?! Strzała wycelowana w Amora po dziś dzień.