Byłam... Jestem...
Kroczę ciernistą drogą,
Bo dawno już zwiędły róże...
Pytałam mą duszę ubogą,
czy ktoś mnie słyszy tam w górze?
W złym czasie wśród chmur szybowałam,
Urojony szczęścia łut.
Później na oczy przejrzałam
I wracam do cmentarnych wrót.
Blaszka... Ostra, żelazna...
Chwila wytchnienia...
Godna życiowego błazna.
To śmierci marzenia?
Zakończyć czy trwać dalej
W tej komedii czarnej?
Dla publiczności uciechy niemałej?
Wśród ludzi... W ciszy gwarnej?
Może ostatni raz się zatrwożę
Nim odwiedzę śmierci łoże...
...Zostanę.
3293 wyświetlenia
36 tekstów
0 obserwujących