Drzewo
kratka do kartki przywiera
szuka całości jednej
jesteś nicością – szepczą szmery
nocnej zorzy gwiazd córką
porankowym promieniem słońca
beznadziejną muzą
bezszelestną tęsknotą
mgłą unoszącą się i opadającą
marą nocną prześladowana
wschodzącym słońcem
tętniąca żyłą wodną
energetycznym napojem
egzotyczną duszą
tysiącem uniesień i słowem bolącym
wybuchowym wulkanem
gorącą lawą
lekkim piórkiem w tańcu
delikatnym puchem
roztrzepaną czupryną
zdrową egoistką …
kim iż jest postać kobiety?
wyrzeźbiona nie w szlachetnym kamieniu
lecz w drewnie
które starzeje się z dnia na dzień
bez pielęgnacji czułych słów i dobrych gestów
nie więdnie, lecz umiera
toksyczne korniki powoli wysysają z jej duszy i ciała energię
odchodzi rzeźba w zapomnienie
drzewo to życie – korzenie, podstawa, rodzina, dzieci, otoczenie,
tuląc się do drzewa nabierasz sił i energii
tysiące lasów wycięto w pień, okaleczono
bo niby drzewo winne,
następnym razem gdy podniesiesz rękę by zerwać liść z pnia
zastanów się, co czynisz, czym gardzisz, kogo krzywdzisz
może sam siebie a może kochaną kobietę