Ja takowych znaków nie dostrzegam, a często spoglądam w niebo, wierz mi :) Ewentualnie mógłbym niczym Józef Toliboski wejść do błotnistego stawu, zerwać kwitnące nenufary i ułożyć je u Twoich stóp :) Tylko chciałem się podroczyć odnośnie tych nut, więc niech stracę :) Bisous. :*
Kristin, a mnie miło Cię tu spotykać, dziękuję i pozdrawiam również;)
Drogi M., takie wianki jeszcze mi się marzą, choć wszystkie znaki na niebie wskazują, że dawno z nich wyrosłam:) Piękne to, co napisałeś. Lubię przeglądać się w Twoich oczach, wtedy wszystko wydaje mi się piękniejsze. A co do nut... mogłoby, ale słowa tutaj też mają szczególne znaczenie, mam nadzieję, że jeszcze pamiętasz, jakie;) Dziękuję, besos:*
Gdy czytam słowa tego wiersza, marzę by upleść wieniec z polnych kwiatów i Cię nim ukoronować. Ale już masz w duszę wszyty gobelin ukwieconych łąk i dar poetyckiego kunsztu. Dlatego w swych wierszach na świat patrzysz inaczej... I mi wzrok przywracasz. Tylko szkoda, że... zaszczepione słowami, a nie nutami :)