kolejna odsłona wędruję z Prusem na ręku i lalką za rękę po Nowym Świecie biegają purpurowe psy na smyczy hula wiatr gęby wyrostków łykają bluźniercze słowa kilku pseudo poetów
wiesz do tej książki brakuje ciepłej zupy i czystej narodowej
ale po kolei jutro też jest dzień warszawska noc kończy się o świcie z kroplą żalu w dłoni tak małą a tak gorzką