Testament III
Kochałem i kocham, lecz byłem gotowy czekać,
w końcu Twoja przyjaźń też dla mnie cenna,
więc nie miałem prawa na cokolwiek narzekać,
chociaż niejedna noc okazywała się bezsenna.
Co z tego, że nigdy, przenigdy Cię nie okłamałem?
Co z tego, że tyle własnego życia poświęciłem?
Co z tego, że zawsze pomocną dłoń ofiarowałem,
skoro tą przyjaźń, nie wiem dlaczego, utraciłem.
Myślałem, że bycie dobrym człowiekiem się opłaci,
że tylko wtedy będę czuł się naprawdę szczęśliwy,
że podążanie szklakiem przyjaźni, miłości popłaci,
lecz los po raz kolejny okazał się dla mnie złośliwy.
Przecież miałaś o mnie takie znakomite zdanie,
a teraz, spotykam się z antypatią i obojętnością,
ale liczę, że nasza przyjaźń z popiołów powstanie,
dlatego, że darzę Cię nadludzką, szczerą miłością.
Ostatnie wersy dedykuję Tobie, mamo kochana,
dziękując za rady, wsparcie, urodzinowy tort,
lecz szala goryczy już dawno została przelana,
odchodzę mówiąc: Adieu vie, bonjour la mort!
*Adieu vie, bonjour la mort - żegnaj życie, witaj śmierci
Autor