Wczoraj podczas wędrówki podjęłliśmy właśnie temat na przykładzie akurat jednej ze sąsiadek i skonstatowaliśmy, że kobietom z lat dwudziestych, czterdziestych, trzydziestych, pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, to przypisany był los, w którym niosły bardzo bardzo wiele tak zwanych krzyży. Właściwie zaryzykuję, że kobiet, które nie zaznały piekła były jednostki. Wielopokoleniowe rodziny, alkoholizm mężów i synów, bicie, poniżanie, ucieczki z domu z niemowlakami i nikt nie otworzył drzwi, to była norma tradycji, kultury współistniejącej z chorą religią, którą zawiadywali diabli w sutannach. [...]
Dobra wypowiedż fryfle, do słowa Teraz. .. gdyby tego nie było co dalej napisałeś miałoby sens. A tak jest tylko ironią i jakby drwiną. Może nie taki był zamiar, ale takie sprowadzenie kobiety do roli tej co to myśli tylko o jednym jest poniekąd śmieszne. Jakże nie znasz kobiet wow !