Kiedyś cię dorwę, policzę kości, Na pięciolinii umieszczę twe jajka. Zawiśniesz na kablu, który mi ukradłeś, Młotkiem wybiję ci z głowy kradzieże. Odzyskanym licznikiem zmierzę napięcie Biegnące wzdłuż twego ciała, prądem kopnę. Siekierą odrąbie ci obie dłonie, Środkowym palcem serdecznie pozdrowię. Obedrę cie ze skóry, zasypując solą – Dokładnie tak samo jak ty, z moimi królikami. Rusz tylko dziadu gołębie… Brzmi jak gadka psychopaty ? Świetnie, dlatego Sąd mnie za to uniewinni.
Przemku, rozumiem doskonale bo jakimś siódmym zmysłem złodzieje mnie rozpoznają- okradają z lubością- a to portfel z domu( sic!), ile razy mi okradli samochody już nie zliczę, sam samochód też mi zwędzili i nie odzyskałam... Jeden jedyny raz śmiałąm się do rozpuku po kolejnej włamce na działce- nauczona doświadczeniem nie zostawiałam nic cennego- włamali się i wykradli ciężki jak jasny gwint akumulator- taskali go kawał drogi a był już do niczego...:) To się chłopaki rozczarowali... Ostatnio zwrot o 360 stopni- znajduję same portfele- równowaga w przyrodzie???
myślę, że byłbym zdolny do tego (mniej słów, więcej czynów) bo to przecież moje, więc bym bronił ; ) i nie trzeba mieć żółtych papierów - można być zdrowym na umyśle a to co by się stało, to chwilowy stan niepoczytalności ; >