Kiedyś było lepiej, Ciekawiej, fajniej etc. I nie mam tu na myśli komuny, Bo mój świat dziecinny Tego nie pamięta.
Pamiętam za to, że dawniej Kolegów szukało się na ulicy Dzwoniąc po domofonach i waląc do drzwi, Pytając się, czy są w domu Wyciągało się ich na podwórko.
A dziś dzieciaki siedzą przed komputerem Albo łażą z telefonem w ręku. Za rozrywkę biorą upicie się I to najlepiej do nieprzytomności. Albo jarają by następnego dnia nic nie pamiętać.
A my z chłopakami staliśmy w bramie Albo siedzieliśmy na ławce pod blokiem. Pod trzepakiem graliśmy w dwa E. O ścianę kopiąc piłkę Zdobywaliśmy kolejne literki do Króla.
Na bramce graliśmy w tysiąca Albo w jedno podanie A w wakacje o szesnastej Wszyscy wracaliśmy do domu na „Tsubase” By później udawać go przy piłce.
Wieczorem gdy chrabąszcze unosiły się nad trawą Z krzykiem na ustach I z plastikowymi butelkami w ręku Za nimi biegaliśmy nazywając je dziabągami. Eh to były piękne czasy...