Menu
Gildia Pióra na Patronite

Fyrfl dziki i wolny

Kiedy w pierwszych dniach lata pada śnieg
To znaczy że pada pada deszcz
I osypuje płatki kwiatów jaśminów
W szuwary myśli w gejzery wizji
Z których się wyśnisz
Z których się ziścisz
Majętna dzikością nieokiełznaniem
Szaleństwem możliwości
W pięciu zmysłów wolności
I nie wyhamujesz obwiniając się
Za to co co sercem patrzeniem jest
Niesiona sercem idąca porywów kobiercem
Powiesz Aniołom aby szeptały ci
Wciąż nowe nienasycenia
A ty je wypełniaj aż przeleją się
W kolejne dzbany rozkoszy
Piękna poezji szczęścia
Ta! Lubię tak z deszczem
Z wiatrem co powietrzem
Zaklętym jest w wir mian
Nowe budować nawet przeholować
W coś bez konkretnych kształtów
Pełnego wciąż otwartych bram
Do możliwości ciągłej zmienności
Gdzie nikt nikomu nie liczy sylab
I nie wygładza grzyw tańczących
Bez kroków i makijażu zdań
No więc skoro cie powołałem zmaterializowałem
Wolną bezgraniczna skonstruowałem
To teraz tańczmy to tiepier warczmy
Naszych serc szkwał
A ja nie przestanę dzieła stworzenia
W niepoukładaniu i będę majstrował
W Nas
Żeby ciągle uderzać w twórczości gaz
Wrzucam w ten koktajl rozbryzgów
Moc przeróżnych z przyrodą umizgów
I już wiesz że będzie kolorowo i nieprzewidywalnie
Tak jak mnie lubisz jakim mnie znasz
Ekscytująco szarość w jaskrawość
Rozbrajająco
Urządzimy codzienność w wieczność
Radosnego zadziwienia bal
I widzisz jest jak u Mrożka
Jest jak wesele w Atomicach nasz życia pełny haust
A to tylko początek tego co
Dusza i rozum przetkane przez
Serce krwiste mogą nam dać.

297 733 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!