łzami rany karmię kiedy cię nie widzę gdy cienia twego z czernią moją blask nie miesza chwile wspólne wtedy w milczeniu przeglądam żeby błahym słowem czasu nie przyspieszać lecz wystarcza promyk twojego spojrzenia zapach ruch powietrza lub śmiech twój perlisty; by to co chciał zakryć cieniem zapomnienia los nasz nieprzyjaciel znów puściło listek