Kawałek światła wpada przez okno, W opuszczonym pokoju dostrzegam kurz, I przez tę chwilę jedną, ulotną, Byłem żywy jak pył wznoszący się tu, I chmury przysłoniły blask słońca przez moment, Nim się spostrzegłem, wszystko zaczęło spadać w dół, Ktoś po raz kolejny zabierze me serce zranione, Zmęczony znów ujrzę jak przecina je w pół.
Świetny wiersz, usnuty z tęsknoty i niepewności co dalej. w szczególności podoba mi się ten kawałek: "Byłem żywy jak pył wznoszący się tu" - cudne porównanie :-)