karmisz mnie piersią anielico z ułamanym skrzydłem kolejny raz ulegasz ograbionym wygłodniałym wędrowcom to takie nieestetyczne kiedy ktoś gubi twarz i duszę szczególnie w pędzącym metrze
na pierwszej stacji latający talerz z powszednim chlebem głodni odfrunęli w nieznane
w porannym orędziu malujesz słowa litość zapomni o naszej bluźnierczej nocy jak niewidoma bogini klękasz przed obrazem
kto zamyka oczy aniołku zostaje okradziony z własnego sumienia