Menu
Gildia Pióra na Patronite

Dywagacje w tramwaju linii 9

Jestem rozpostarty na płaszczyznach paradoksów
bez słońca i żadnej możliwości.
Stawiam rusztowania dzikich zmagań
aby nadać kształt obcemu słowu.
Guzik i pętelka wygięły się w uśmiech.

Kto pamięta moją przezroczystość
mówiłem wówczas:
Bezkarny przemyt słodkiej tajemnicy
wysyłałem rękopisy na planety różowe.
Istnieje bowiem granica
w uchwyceniu kierunku ruchu.
Jeśli jestem
posiadam w sobie aktualność.

Miłość nie tylko dla poetów.
Specjalne udoskonalenia zapachowe
wrzucam do wierszy.
Niedołężny styl odstrasza
stanu udręki nie uzdrowię pogodnym fałszem.

Słowa muszą być subtelne
wyrwane szponom wiatru.
Znaczenia jak pierwiosnek prymarny
na pajęczej nitce drgać codziennie.
Sięgać do nich
jak po grzeszny owoc
lub klejnot wszechświata.

Bytów nie mnożyć
fakty tłumaczyć jak najprościej.

Słowa stare kardynalne
wyświechtane sprane
wytarte jak jeansy stylizowane
wyrzucam.
A może przydadzą się na łaty?

10 380 wyświetleń
98 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!