A tu zabrakło słów nielotowi... Bo cóż można napisać? Jedynie wpatrywać się w ten niezmierzony błękit. I - jak zwykle u Ciebie - w ład... artystyczny :) Przyznam, że czytałem kilka razy, nim tu złożyłem swój wpis. Ale to dlatego, że On i Ty zawsze wprawiacie mnie w zakłopotanie. Każde słowo dotarło do sedna. Tak czuję.
Pozostaje mi pozdrowić jak najcieplej w ten zimowy poniedziałek :)) Miłego dnia :)
Cóż mogę odpowiedzieć, na taką wylewność błękitu:) Może tylko tyle, że to On, nie ja.. Na szczęście słów Ci nigdy nie braknie, zwłaszcza tych, które przychylają mi nieba, lecę się delektować, do Adnachiela:)
Nie zabrakło - tym razem :) Ale często doprowadzasz mnie do zaniemówienia. Czy nigdy? Myślę, choć pewności nie mam, że jednak kiedyś... :) Ty napisałaś piękny wiersz, jak psalm. Żaden nielot nie mógłby temu dorównać. Mogę tylko współistnieć :))