Jest taka pora roku … którą kocham. A konkretnie jej barwy … Purpurowy, szary, pomarańczowy, żółty… Srebrny i szczerozłoty. Liście niesie wiatrem… W rytm deszczu, który pada … Słońce, które gdzie nie gdzie … promieniami Nas przywita I zaprasza do innego świata. Świata refleksji, zadumy i troski … Tęsknoty i wspomnień … O tym, co odeszło i co nastąpi … Do chwili mroku i ciemności … Gdzie odnajdziemy … Na Naszej drodze pełno jej korzeni … Co bólu, cierpień i ran przysparza… Na moment … Bo prawdą jest, że krzywdzi Nas człowiek … A nie ona … Ona snuje się powoli… Bacznie obserwuje …. Chroni od cierpień, bólu i łez … Bo tylko ona ,wie co to samotność serc… Siedząc na ławce … Na trawce … Otaczając nas wkoło … Cicho patrzy … Pociesza Nas … I uśmiecha do Nas się… Mówi do Nas… kiedyś miłość spotka Cię... Na tej ławce… Na tej trawce … I szczęściem obdarzy Cię … Wtedy wspomnisz sobie o niej… O porze roku ….JESIENI.
Śliczny jest Twój wiersz. Tyle w nim tęsknoty, barw w emocjach , zadumy i refleksji. Nie da się przejść obojętnie obok takiego utworu. Technicznie, skróciłbym go trochę. ;)