Jest sobie Ona pod uśmiechniętym słonkiem Z dużą energią, Z mysim ogonkiem
Ogonek to warkocz, który On Jej zaplata Wszak Ona to lubi Czuje wtedy wiosnę, ciepło Ją oplata
Wiosna, gdy obiad razem robią Tłuką się po kuchni... Meble i ściany sobą zdobią Gorące lato jest na równi...
Gdy już obiad skonsumują Ona przy Nim leży Kto pozmywa, analizy dokonują Oho, słotna jesień ku Nim bieży...
I tak myślą, debatują Przerzucanka na całego, Kto pozmywa!?!?! Zima, zmroziła Ją i Jego.
Lecz spod śniegu Ona łypie On, krusząc lód spogląda Patrzą na się głodnym wzrokiem Idzie wiosna, śnieg i lód posprząta...
Wiosna, gdy naczynia razem myją Tłuką się po kuchni... Meble i ściany sobą zdobią Gorące lato jest na równi...
Polubiłam i Ją i Jego...i te naczynia wiosną i latem...
Polubiłam i Ją i Jego...i te naczynia wiosną i latem...