jej ręce nie mają imienia choć (ktoś kiedyś) przemawiał w nich poezją przykładał spragnione czułości usta śpiewał cicho o miłości nieskończonej nauczył każdego zagłębienia i braku na ciele
choć ktoś kiedyś (któż by pamiętał kto) mieścił w nich świat cały chował strach jak nieopierzonego wróbla w bezpieczne gniazdo miłość - płatek śniegu w kruchą przystań
choć ktoś kiedyś (któż by pamiętał gdzie odszedł) był i trwał pozostała tylko cisza zamkniętych drzwi i srebrna bransoletka na nadgarstku na wypadek gdyby ktokolwiek widział albo zapomniał pokochać