Hehe, jak to nie piszę, że piszę? :) Cierpliwie czekam sobie, po cóż mam kroki przyspieszać i serce ponaglać? :) A wiersz? Ot, próba ocalenia samego siebie od niepewności i zrezygnowanego "widać tak musi być". Za Twój piękny wpis M., chciałbym Ci bardzo podziękować. I za Batik też :))
Oraz jeszcze raz dziękuję Tobie Mirku, to miłe, że powracasz i doceniasz :)
O 17 godz. zapalę Wam świeczuszki w Notre Dame. Pomódlcie się, zadumajcie. I niechaj się Wam darzy :)
I czemu nic nie mówisz, że piszesz?!:) Zajrzałabym rano, ale mnie zmyliłeś! Ale do rzeczy, tzn, do wiersza:
myślę, że u Twoich drzwi księżyc wciąż wisi ogromny i jasny świt Cię budzi złotego deszczu strugami śnieg jest bielszy od mleka gdy spadnie pod Twoje progi a świat to taka planeta którą zawieszono wśród gwiazd byśmy zmierzali do nieba przeplatając spotkań różańcem nasze ziemskie drogi
To mi bardzo schlebia Mirku. Dziękuję Ci. Poezja zaś niechaj będzie głosem, choćby szeptem, przypominającym nam, że zawsze jesteśmy kimś więcej niż mieszkańcami świata, a ocalić w nim cokolwiek ludzkiego potrafi tylko ona. Poezja i dobroć... i nic więcej.