jaki plakat o zaginięciu wywiesić temu ratownikowi widzianemu ostatni raz gdy tamował wyciekającą krew z przeciętych żył starca za którym nikt by się nie obejrzał na ulicy
był tam - przytrzymywał jego szyję ponad tonią synowskim trwaniem rozpalał oczy przysięgą walki do samego końca owiniętym nadgarstkom składał hołd z własnego życia
gdzie powinno się szukać tej zmęczonej matki trzech nieurodzonych dzieci trzymała w drżących palcach ich niewyraźne zdjęcia odrysowując główki wyobrażając sobie serce może do nich odeszła - siedząc teraz w poradni psychiatrycznej bezradna bezsłowna z kamieniem u duszy
jakiego dotyku potrzeba by odnaleźć tę dziewczynę ściskającą opakowanie tabletek nasennych zobaczoną jeszcze gdy karmiła obłożnie chorego brata wspartego na materacu przeciwodleżynowym
wodospad jej włosów spływający strużką do umywalki zmieszany z łzami i śliną woda święcona zbawicieli jednoosobowych narodów - chrzcicieli straconej młodości
wy którzy przepadacie w ich uświęcone ciała kapitanowie najpiękniejszych okrętów nie schodzicie z nich jako ostatni uczycie się oddychać pod zimną powierzchnią