Jak podmiejska łąka wychłostana wiatrem leżysz w rozwleczonych włosach pulsując morelowym zapachem
Na pępku czeka beza ale wcześniej obrysuję cię palcem po biodrach twardych jak wielbłądzie garby
I będziesz leżeć otwarta jak szproty w oleju wydzielając tłuste pożądanie zakropione papryką
Nienawidzę jajecznicy na śniadanie ale w zamian pójdziemy nad portowy kanał gdzie rozkłada się zatęchła flądra i wydziela piękny zapach...