Jak dzień gaśnie nasza opowieść w jesienne liście przyszło się zmienić już atrament zasechł krwią przelaną o sprawę już dawno przegraną patrz, to już pergamin życia w łzach skąpany, płacze, gdyż nienawiść i zło w nań przelane Jutro, pojutrze, może kiedyś nadejdzie dzień kiedy będzie trzeba podzielić się opłatkiem ale czy mamy czym ?
Przystanęłam... Poczułam zapach śniegu. Bo zamiast opłatka, tylko zimne płatki śniegu zostaną nam na koniec. Zostawiam duży +, na razie jeszcze nie zielony.