Ja- za dnia stojąca nad przepaścią...
Rzucająca swe myśli na wiatr,
spoglądająca jak unosi je w porywie...
Nocą- czekam, aż popchnie mnie w otchłań,
ironia losu po raz kolejny.
Nieskończona ilość upadków
w czeluść bezdenną-
niezauważalne powstania.
Ironia losu.
Mój los ironią.