Idziemy powoli mokrymi szczelinami zasapanych ulic, tulimy dłonie w nagim splocie, gładzimy chodniki które cicho szepczą obcasami, spijamy krople co przed chwilą zmarły nam na skroniach. Przebiega obok nas kudłata miłość nie zauważając nas wcale. A my beznadziejnie zakłopotani kątem oka wbijamy w siebie kłamstwa. Idziemy... Na skrzyżowaniu nocy czycha na nas przeznaczenie, czeka, by zabić nas nami, boleśnie podrapać prawdą. Umieramy...