Labirynt
I tak to się zaczyna:
Kręte korytarze...
Jest istotna przyczyna
dla której nadal marzę.
Bóg obserwuje z góry
miotających się.
Część z nich krępują sznury
A część - przeciwnie.
Ściany pod niebo
wzrastają.
Nie umiem się odnaleźć,
bo czekam na Nią.
Bramy stoją otworem,
a ja jak Asterion
okrzyknięty potworem
próbuję utrzymać pion.
Brakuje mi potęgi
by skruszyć ściany więzienia.
Dlatego przeżywam cięgi
nieskończonego istnienia.
Nie mam też w sobie woli
by ową potęgę zyskać.
Mijam ostrza ze stali
Stworzony, by ciało siekać.
Zabij, zabij, zabij,
a potem wstań ze snu.
Uciekaj, uciekaj, uciekaj,
zanim zajdziesz aż tu.
Labirynt jest bowiem straszliwy
i nikt go nie przeniknie.
Nie ujdziesz z niego żywy,
a twoja dusza zniknie.
Bowiem to twój umysł
jest twoim przeciwnikiem.
Jakkolwiek byś się nie wzniósł,
obudzisz się z krzykiem...
13 czerwca 2010
Autor