I przyjdą posłańcy zwątpienia U bramy ogrodu staną Nie będą pokornie czekać Aż furtkę im otworzysz Wyrosną myśli złych bluszcze A słowa będą im ścianą Na której chłodnych ramionach Uścisk zdradziecki położą.
Witar wyrwie z objęć ziemi Drzewa tęsknoty korzenie Zabije chłód czerwień róży I lodem skuje jej serce Zgasi oddechem grobowym pochodni gasnące płomienie I zimny pocałunek zostawi Gdzie martwe zasną kobierce.
Ale nim przyjdzie wiosna I świt rosę zbudzi promieniem Nim ziemi bryłę roztopi I życia przyniesie tchnienie Zanim się zieleń soczysta W drzew koronach roznieci Przez ogród pójdę z pochodnią Wśród śnieżnej myśli zamieci.