i gdy patrzę w Twoje oczy „tak” jest jednym słowem które znam nic Cię we mnie nie zaskoczy prócz ciemności w którą gnam
bez tchu bez końca bez nadziei uparcie idę krok w krok przy Tobie czy coś się kiedyś zmieni? ile razy jeszcze obiecam sobie że to ostatni raz gdy telefon od Ciebie odbieram że za dzień za dwa nie będzie nas że za tydzień się pozbieram
każdy pójdzie inną drogą ja w prawą Ty w lewą stronę te dwie drogi się złączyć nie mogą bo gdy Cię spotkam – znów zapłonę
pozorny chłód zdąży stopnieć i ciężko będzie Cię oszukać że zdążyłam o wszystkim zapomnieć że przestałam Ciebie w tłumie szukać
odejdź – cicho powiedziałam jakbym miała krzyknąć: zostań! i odszedłeś, tak jak chciałam… to ostatnie z naszych rozstań