Historia ta choć rymem pisana
Prawdziwa, niezmyślana
A jej autor nie jest podmiotem
Ani morałów przedmiotem
Krążyły po wsi różne wieści
Że ja pomimo lat czterdzieści
Nie wiem jak się kobietę pieści
Przy okazji najbliżej spowiedzi
Szukałem u plebana odpowiedzi
Która najlepsza będzie kandydatka
Dla takiego jak ja gagatka
Ksiądz choć nie był żonaty
W tych sprawach był bardzo kumaty
Polecił mi taką jedną Dorotkę
I nawet miał w portfelu jej fotkę
Przez dwa miesiące
Zbierałem na mojej łące
dla mojej Dorotki
kaczyńce i stokrotki
W końcu przyjęła oświadczyny
Ogłosiliśmy nasze zaręczyny
Wyjechałem za granicę do pracy
By ślub był piękny, jak cacy
Dałem słowo wcześniej mej lubie
Że seks to dopiero po ślubie
Choć miałem już na to ochotę
Zachowałem do końca cnotę
Wróciłem wcześniej, za pięć miesięcy
A tu w domu głos niemowlęcy
Pytam wiec w nerwach moją Dorotę
Z kim to straciłaś swoją cnotę ?
zapłakana odpowiedziała
Że jeszcze zanim mnie poznała
Z naszym księdzem sypiała
Za dochowanie tej tajemnicy
Dostaliśmy pół kamienicy
A ja posadę kościelnego
Choć mam kaca moralnego
Autor