Herbert zmarł cóż... drzewa schną poeci boso w brudnych stanikach chodzą po torowiskach bezradnie wołając - mamo!
Przerażeni w nocy powtarzają alfabet a ja z katarem moczę nogi w wodzie posolonej łzami i spluwam na podłogę zamiast do śmierdzących toalet na dworcu kolejowym we Wrocławiu
marka
(kilka dni temu powrócił do mnie wiersz i odtworzyłem go po dwunastu latach od napisania)