Gorycz rozlewa się we mnie, zaczynam się nią dławić. Topię się we własnym rozgoryczeniu, macham rękami, próbując utrzymać się na powierzchni - na daremno. Żegnam światło nawet za dnia, żyję w ciemności nocy.
Na dnie goryczy porozrzucane ludzkie kości - Jestem tam i ja - trup za życia...