Starość się Panu Bogu nie udała, kole oczy i serce porusza tak, że mamy chęć uciekać i nie myśleć, że nas też kiedyś to czeka... A Ty Luterin pochyliłaś się nad nią z czułością. Chylę czoła.. Pozdrawiam :)
tym krótkim wierszu ukryłaś w bardzo piękny i delikatny sposób starość... plamy na pomarszczonych dłoniach... samotność patrząca przez okno...niedołężność... wszystkie cechy do których każdy z nas zmierza...przygnębiający wiersz... ale i piękny...pozdrawiam
Kilka lat temu mijałam Ją w tłumie. Wyróżniała się zbyt ciepłym ubraniem, miała ten swój szalik i oczy tak smutne, że nie sposób było Jej nie zauważyć. Ona nie była na spacerze, Ona szukała kogoś. Tak Ją widziałam. Żałuję, że starczyło mi odwagi tylko na uśmiech, nie na rozmowę. Zniknęła. Wyobrażałam Ją sobie w oknie właśnie. Jej obraz wraca czasem...dziś wierszem. Pozdrawiam Starlight.:)