Fotografia XV
Gdy wkraczali do wsi i miast,
To Zosieńki otwierały okienka
I serca otwierały
Na wschodnią stronę,
A potem wybiegały na ulicę,
Po drodzę szczęśliwymi dłońmi rwąc,
Kwiaty polskiej jesieni,
A następnego roku wiosny.
I rzucały im Kościuszkowcom,
Pod batutą Berlinga,
Kwiaty na haubice i tanki,
A jeszcze potem oddawały ciała
I często bywało, że i duszę,
Dając dzieci i miłość,
Po kres swoich dni,
Jak tamci w Jerozolimie,
W tamtą niedzielę,
Pod te kopytka
Tamtego osiołka, którym. ..
Tu kropki winny być Wielkie.
Jego krzyżowali w imię. ..
Dziś ich odzierają,
No właśnie w Imię.
Straszne to.
Jak każda taka niedziela.
Niedziela subiektywnej pamięci.
Rachunkami krzywd,
Krzywdzących pomnikami, kamieniami,
Tablicami ze złotymi napisami,
Nie wyleje się fundamentów
Pod szczęście, wolność i dobrobyt,
Ale fakt,
Napiszę się fałszywe historie -
Cudze i swoją
I oczywiście ulepi z błota kłamstwa
Kłamiącego wrednego człowieka,
Z tytułem magistra.
Się złoszczą mędrkowie,
A ja lubię porozmawiać w wierszu,
Stąd też jego czas
I w nim treść,
I oczywiście też pod nim zdjęcie
Kwiatów korony cesarskiej,
Żeby przypomnieć zdecydowanie -
O jakie korony toczymy życia boje,
Do których dążymy,
I czemu one muszą być
Pięknem, które jest
Codzienną radością życia.
Autor