...
Gdybym zaprosiła cię teraz do moich słów
To tak jakbym usiadła przy tobie
I zaczęła mówić o nieskończoności naszych wnętrz
A ty przecież jesteś uosobieniem zdrowego rozsądku
Myśli nosisz kilka centymetrów pod ziemią
Uczucia zaburzają uregulowany przebieg dnia.
Racjonalizm bóg Obojętność.
Racjonalizm modlitwa Obcość.
Te twoje cierpienia to przecież strata życia.
Można w tym czasie
Rozwiązać równanie.
Uśmiechnąć się uklęknąć.
Ukraść uczucia uległym.
Usta uwolnić od udręki.
Te twoje śmierci w samym środku białego dnia.
To najciekawsze zjawisko fizyczne, jakie ostatnio udało mi się zaobserwować w środowisku naturalnym.
Ta twoja egzaltacja to nic innego jak życie.
W którego bieg zostałaś wrzucona.
Nigdy nie chciałem twojej śmierci w moich rękach.
Rozsypała mi liczby.
Niepoukładane dwoją mi się teraz przed oczami.
NIe prosiłem o nią.
Nie modliłem się.
Nie marzyłem.
Nikt nigdy nie powiedział mi, co robić z niebijącymi sercami.