Za odznakę
Gdy nie było jeszcze w sklepach pomarańczy
A w Polsce sprawował się system oszukańczy
Często nocą padały strzały
Które nie jedną duszę do nieba brały
Marzenia, by nie dosięgły one spóźniającego się taty
A każdy z nas bał się władzy tego socjopaty
Wtedy myśli nie lądowały w chmurach
Byliśmy młodzi, ale nie marzyliśmy o bzdurach
Często kazali nam do walki ruszyć
Polak Polakowi czaszkę miał rozkruszyć
Choć w powietrzu konsekwencję czuliśmy
I tak o Polskę lepszą walczyliśmy
Chcieliśmy się wyrwać spod władzy tej tyranii
Mieliśmy tego dość, jak byliśmy sponiewierani
Nie chodziło nam wtedy o odznaki chwały
Raczej o to, by nasze żony bezpieczeństwo odczuwały
My tak po prostu wolni chcieliśmy być
Za szczęście naszych potomków pić
Ceny o które tylu stoczniowców walczyło
Jedną wielką tragedią się zakończyło
Bo tego nie przewidział nikt
By za pomocą broni bezbronny tłum znikł
Tyrani armię uzbrojoną po zęby mieli
Tą, co odznaki za zabójstwo bliźniego chcieli
Ceny które w marzeniach opaść miały
Jedyne utrzymanie dla domu zabrały
Władze rozstrzelały bezbronnego ojca,
Lub wtrąciły do więziennego kojca
Choć te dni przestrogą stać się miały
Dla ludzie marzący o wolności z pewnością się nie stały
Autor