Gdy krzyczysz milczeniem, bez słów coraz głośniej. Przekraczasz granicę, zostając w martwym punkcie. Zapalasz zapalniczkę, zapałki iskrami. Płaczesz ciemną nocą, jasnymi łez kroplami. Pośród obłoków, treść zatraca wątek. Bijesz dłonią w serce, gubiąc rytm - porządek. Widmo Twej poezji, w cieniu zapomnienia. Tkwi w książce bez kartek, której nigdzie nie ma...