Kieliszeczek nie zaszkodzi
Dziwne ale prawdziwe
Dookoła szalał alkoholizm
Ja jednak nie w pełni czułem się
Pełnoprawnym członkiem rodziny
Społeczności wiejskiej
Dopóki nie zacząłem pić jak oni
Na szczęście fortelem uzyskałem tą godność
W wieku dziesięciu lat
Tutaj wkroczył Bóg
Tak uważam
Jak w innych sprawach w moim życiu
Nie zostałem alkoholikiem
Choć piłem dużo często i w cztery de
Upijałem się
Nie zapiłem się nawet
Gdy chciałem się zapić
Konkretnie chciałem od choroby
Uciec w śmierć
W nadziei
Że stanę się nic
Nie dałem rady
Głowa tak bolała na kacu że nie dałem rady
Nie mogłem nie trzeźwieć też bo
Żona dzieci praca miłość cielesna
Nie umiałem się zapić na śmierć
I ten Bóg
Ja swoje On żyj
Cóż zostało z tamtych lat
Nikt i nic
Pije wina gronowe nie z jabłek
Okazjonalnie
Smakują mi inne piwa niż zamkowe i rycerskie
I też okazjonalnie
Piszę wiersze
Nie pasę krów
Alkohol jest dobry
Mimo że zabił znaczną część rodziny
I znajomych
Umiałbym żyć bez alkoholu
Autor