Dziś spadł tchórz, srebrzysty Wzrok pusty i ostrość dokładnie nastawił, I patrz, patrz! Chodź nie ma tam cudu żadnego To nie asteroid, nie gwiazda Tylko księżyc Twardowskiego.
Dal nierówna, pejzaż się niczym nie szczyci Krzyk, sowy, hukanie puchacza i psi skowyt Mieszany z szarością czasu.
I ta cisza drapała w gardło A On szedł coraz mniejszy I ból, który w piersi, mieczem przenikał I echo słów rozrywało z taką nienawiścią I padł Tyran, krwią zalany Nie czarny woal, tylko mglista łuna Oczy spadającego księżyca nakryła
To dla mnie zaszczyt wielki, bo to, co pisze to uważam za bzdety. A tu takie coś, naprawdę dziękuje, że ktoś mnie czyta, nagradza i daje takie wspaniałe słowa pod wierszami.