Dziś jestem pianistą Może skrzypkiem Sam nie wiem Wyciągnąłem garnitur z szafy Wtopiłem się w koszule z atłasu Wyszedłem na scenę okrytą kurtyną Tą co od dzieciństwa w mym pokoju świta Grzecznie ukłoniłem się wszystkim Chyląc czoło przed Tobą najdroższa Wkradłem się na chwile w Twoje oczy Uśmiechnęłaś się.
Usiadłem za biurkiem z kartką w dłoni Zamieniając długopis w skrzypce Może to pianino Sam nie wiem… Zacząłem grać melodie Którą tylko Ty słyszysz Zapisując kolejne słowa Na pięciolinii Twej duszy
W jednej chwili wstałaś Rzucając bukiet róż na scenę Zrobiony z konwalii wczoraj zerwanych Bijąc brawo, szepcząc me imię Pianisty, skrzypka czy Bóg wie kogo Zaplatając ręce na mych piersiach Niczym wianek z białych stokrotek Uśmiechnęłaś się.