ducha muzycznego przyzwałam jak z potartej ciepłym oddechem lampy płynie Jego głos zawraca mnie w czasie śpiewa tylko dla mnie choć zawsze wolał duety…
nie mam dokąd biec nikt nie czeka w ogrodzie płatami pada śnieg płaczę w nim śnieg nie roztapia się na mojej twarzy obojętność zamroziła moje łzy