duch poezji pulsuje w moich żyłach w krwiobiegu duszy ten wiersz balsamowany olejami życia
podniosłam głowę wysoko a tam tyle drabin do samego nieba przystawione stoją człowiek po niej się wspina w jednej szczebla brakuje inna koślawa krzywo stoi wszystkie wiodą w jedno miejsce do Naszego Pana sprawiedliwością okupione bez względu czy ktoś bogaty czy biedny wspinam się i ja daję radę dojdę tam jestem po połowie a pamiętam pierwszy szczebel pachnący dziką różą wtedy to mama podała mi rękę na początku ich nie liczyłam przemyślenie mądre wnioski przyszły później dojdę tam powiem Jestem Panie
Tyle drabin ile istnień ludzkich. Najważniejsze znaleźć tę właściwą, a to trudne jak życie. W meandrach życia naszego zawsze jest Mama. Zawsze jest przy Tobie i jest przy mnie, zawsze będzie podawała nam rękę i będzie na wyciagnieciu reki. Piękny wiersz Janeczko, bardzo piękny. Jestem wzruszona ogromnie.