DŁUGI MAJOWY TYDZIEŃ
Długie i ciepłe poranki
Wypełnione długą radosną rozkoszą ciał
Długim czarującym aromatem kawy
Długimi sekwencjami jej smaku
Rozchodzącymi się we wnętrzu
Czyniącymi jestestwo wesołym i figlarnym
Przyjaznym sobie tobie innym
Światy Bożemu całemu i innemu
Długimi rozdziałami przedpołudniowej
Tragi - wesołej mądrej lektury
Jak życie jest o niejednoznacznej prawdzie
Że święty za życia był demonem śmierci
Pełnym popołudniowych długich wymagających marszów
Po długich nadmorskich plażach
Obfitujących w długie rzeczywistości przeróżnych
Kamieni wodorostów i ryb
Wyrzuconych na zdradliwy brzeg
Po słoną suchą i długą śmierć
Jeszcze te długie marsze były wypełnione
Były długimi wpatrzeniami
W długie i głębokie tonie
Morskiej pienistej kipieli
A kończyły ją długie i barwne
Horyzonty Półwyspu Helskiego
A z tych wypatrzonych pięknych długości
Rodziła się długa i żywa rozmowa
I jeszcze te długie i żółte fale
Uderzające o długi żółty cypel
A ta długość w długich
Nieprzerwanych chwilach gorącego słońca
Współpracującego z długimi porywami wiatru
Ich genialne współdziałanie wieńczyło dzieło
Długo oczekiwanej opalenizny
Sensowniejszej od wszystkich tatuaży
Całej ludzkości całej ziemi
Popołudniami znowu długo rozmawialiśmy
Długo i głośno chwaląc tę osadę
Za długie godziny przechodzące w doby
Spokoju ciszy szczęścia wypoczynku
I znowu były długie chwile z lekturą
Najpoczytniejszego tygodnika tak zwanej opinii
Wywołujące długie ataki weny
Wesołej ironicznej sarkastycznej weny
O skrzywieniu erotyczno - heretycko - kpiarskim
Oczywiście że tak długie i wspaniałe popołudnie
Ponownie uświetniły i długie i wzmacniające
Smakowania dużej długo parzonej kawy
O mocnym jedynym długo zachwycającym aromacie
A tak rozsmakowani długo
Długo nie musieliśmy spoglądać na siebie
Żeby znowu stać się długą wesoła plątaniną
Ciał w pełni swojej zmysłowości
Tak przychodziły do nas długie wieczory
W których długo zapadającej szarzyźnie
Ale z bajecznie kolorowymi panoramami
Długich zachwycających zachodów słońca
Wędrowaliśmy bulwarem ludzi zasłużonych morzu
Długo wpatrując się we wcale nie liryczne
Żeńskie ciało pedagogiczne
Długie ślizgi wszelkiej płci kajtserferów
I długie kolorowe kręte loty ich latawców
Lokomotyw ich radosnej pasji
Karmiącej oczy zakochanych przechodniów
Wreszcie długo siedzieliśmy
Na bulwarowej ławce
Wpatrując się długo w światło morskiej latarni
Czy sylwetki nocnych kajakarzy
Lub klucze łabędzi lecących gdzieś
A może jednak tylko dokądś
Siedzieliśmy tak długo i daleko
Poza chwilę w której powoli
Rozjarzały się lampy bulwarowych latarni
W długi proporcjonalny ciąg
Punktów jasności zachęcających
Do długiej w obfite spełnienia nocy
I radośnie szliśmy w tą długą noc
Długą w rozkoszny wypoczynek
Długą majową miodową noc
Autor