Deszczem obmyta ze złudzeń lepszego Życia Słyszałam rozmowę Nocy z Nocą To było wtedy, kiedy się mijały…
Szeptały o Ciemności, jaka mnie spowiła O strasznym Bólu, który mnie dobija I o Jasności, która nie nadchodzi Bo Dzień, rozgniewany moją bezczynnością się oswobodził.
Rządząc się teraz swoimi prawami Odszedł daleko, ukrył za Murami Gdzie każda Cegła zbudowana z Bierności Nie przepuszcza promieni Słońca ani Radości…