Deszcz wychłostał szybę księżyc z podbitym okiem zza rdzawego obłoku łypie
Jan Kowalski siadł i nastała cisza po ciszy kot lęku w nim ugniata żołądek patrzy w czerń miasta latarnia na wietrze rozchwiana tańczy
Wypił lampkę wina elegancko i samotnie w pełnym domu notatnik mu na kolanach przysiadł i nie głaszcze go piórem poezję wypluł...