To chyba było życie otwartej krwi, wystawionej jej duszy na razy odnikąd donikąd. Pozdrawiam Cię serdecznie Muzyku Naszych Oczu i Wyczekiwany Stroicielu Dusz.
Dziękuję Wam, że tak stanowczo stanęliście po jasnej stronie Mocy i zawalczyliście o skrzydła dla nielota :) Kłaniam się nisko w podzięce, zawstydzony szczodrością, jaką mnie obdarzacie.
Wzruszasz sercem serca, bo tak mało jest pauzy w naszych melodiach życia. Wzajemna miłość, poszanowanie i troska... ludzkość jeszcze tyle musi się nauczyć. Intymnie i pięknie. :)
Czasami nam się zdaje, że brak skrzydeł, że brak sił, że brak jasnego celu... Ale one wyrastają... z miłości, kiedy przyjdzie czas i nie zabraknie odwagi. Piękne. Dobranoc. :))
Ten wiersz, to jakby spacer ku nowemu jutru i zarazem pożegnanie z tymi, dla których człowiek staje się przestrzenią tak odległą jak obszar, w którym spotyka się komety meteory i jedynie mrok oświetla blask księżyca... Smutne jest to, ze to ostatnie wspomnienie, lecz nam trzeba iść dalej nie z sercem kamiennym ale tak pięknie czującym, z nadzieją i duszą tak pięknie anielską i niezwykłą ... To jest sens życia... Dziękuje za te chwile, za te myśli, które potrafią wyrwać z serca cierń ... Zawsze dobrze, gdy jest o jeden mniej... Pozdrawiam gorąco, wytrwale czekałam bo na takie chwile nie można nie czekać.