Czy to było właśnie to? ... moje ostateczne dno? ...
Tak nagle zostać bezdomnym pod wpływem alkoholu i pierwszy raz w życiu nie mieć żadnego domu by na noc do niego móc wrócić ...
właśnie to miało mnie czegoś ważnego raz na zawsze nauczyć ...
Nie umiesz, nie możesz ... nie pij!
Tym razem zbir się jakiś uczepił i choć od mrozu na noc jedną ocalił to potem w dzień ze mną wypłatę przehulał, przepił a jeszcze dość zdrowo w pijackim widzie mi dowalił ...
a potem na dołku w Wałbrzychu noc ... gumowy materac i stary koc a zaraz po przebudzeniu rano wielkie przedsięwzięcie by w końcu odwiedzić ukochaną, ale też w końcu mi się to udało ...
Strasznie przemarzłem nim tam dotarłem, ale gdy już zaszedłem to wiedziałem, że jednak jeszcze nie umarłem i że może jeszcze dobrze żyć będę, na prawdę ...
Szczera rozmowa i słodka noc z ukochaną i jakoś pozytywnie mnie odebrali przyszły tata z mamą i na koncie trochę oszczędności zostało ... to wszystko jakoś mnie uratowało ...
Szef był dość wściekły, ale nie zwolnił mnie z pracy a pokój znalazłem u takiego gościa, że nawet nie wiedziałem że istnieją tacy fajni Polacy i takie piękne i przytulne mieszkania ...
I nie chcę skończyć jak tamci pijacy!
To moja szansa, raczej ostatnia by zakodować sobie na dobre w mojej głowie te krótkie dwa zdania :
'' Już nigdy nie pij. Nie wolno jest Tobie. ''
To koniec wiersza pod tytułem " Ciężka Szkoła Od Dna Się Odbijania ''